Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niż je wykonać. Umiałem — wszystkiego po trosze, ale nie dokładnie, bo nawet języki znałem więcej z praktyki, niż gramatycznie. Od biedy mógłbym był uczyć paplać innych, jak sam umiałem; ale wtedy musiałbym się ocierać o ludzi, którzy mnie dawniej znali, a na to nie pozwalała moja ambicya. Chciałem zniknąć tym ludziom wcale z oczu, przenieść się tam, gdzieby mnie całkiem nie znano, gdziebym nie potrzebował wstydzić się żadnej roboty. choćby najcięższej. Szło tylko o zdecydowanie się ostateczne, gdzie jechać i co robić. Za mało miałem silnej woli i jasnego poglądu, aby powziąć jakie stanowcze postanowienie, a nie miałem nikogo, kogoby się poradzić. A tu tymczasem skromne fundusze moje, z któremi opuściłem dom ciotek, wyczerpały się prawie zupełnie. Zostało mi tylko tyle, że mogłem z góry opłacić na cały kwartał pokoik jakiś na trzeciem piętrze i starą babę posługaczkę; szło mi bowiem głównie o to, żeby nikomu nie być winnym. o sobie najmniej myślałem wtedy, z czego będę żył, to też żyłem byle czem. Bywały dnie, w których bocheneczek chleba za parę centów stanowił całe moje pożywienie, ale nikt nie wiedział o tem; na wet stróżka, która mnie obsługiwała, nie przypuszczała, że służy takiemu nędzarzowi, bo nadrabiałem miną i kryłem się z mojem ubóstwem.Oszukiwałem ludzi, jak mogłem, ale własnego żołądka oszukiwać długo nie mogłem i nadeszła