Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wych, nie przypuszczając ani na chwilę, że sobie to inaczej wytłumaczy, zwłaszcza, że zbyt często, przy lada sposobności, ze łzami w oczach wspominała nieboszczyka męża. Zdawało mi się, że oprócz prędkiego połączenia się z nim na łonie Abrahama, kobiecina nie ma żadnych innych pragnień na tym świecie; tymczasem, jak się pokazało, w tem zawiędłem, mizernem ciałku, kryły się jeszcze czysto ziemskie pragnienia, których przedmiotem byłem ja. Krótko mówiąc, kobiecinie zachciało się wziąć mnie, podług wszystkich form cywilnych i kościelnych, na następcę nieboszczyka męża. Dowiedziałem się o tej niespodziance za pośrednictwem ciotek moich, które mi tę wiadomość udzieliły z nieopisaną radością, jakby jakieś największe szczęście, wyliczając mi wszystkie duchowe zalety, zachwalanej przez nie kandydatki na żonę. Z początku myślałem, że to żart ze mnie, bo nie przypuszczałem, żeby na seryo myślały o połączuniu mnie z kobietą, która prędzej na matkę moją wyglądała, niż na żonę, jakoteż nie przypuszczałem, żeby ona sama była tak nierozsądną i myślała o czemś podobnem; gdy jednak ujrzałem, że ciotki traktowały tę sprawę całkiem na seryo, i codzień natarczywiej namawiały mnie do małżeństwa, oświadczyłem z całą stanowczością, że nigdy nie popełniłbym podobnej niedorzeczności, że dziwię się, iż w ich głowach mógł powstać taki śmieszny pomysł, skojarzenia mnie ze starą