Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak baletnik i fechtowałem się na rapiry, przeto ciotki uważały edukacyę za skończoną i wcześnie odebrały mnie ze szkół, z obawy, bym tam nie zordynarniał w pospolitem towarzystwie i nie nabrał złych manier. W dwudziestym więc roku uważano mnie już za skończonego młodzieńca, tembardziéj, że wzrost mój i tusza okazała robiły mnie o wiele starszym.
Zapisałem się, niby dla szyku, na uniwersytet, ale się tam rzadko kiedy pokazywałem, mając cały czas zajęty reunionami, nabożeństwami, na które uczęszczałem w towarzystwie ciotek, dumnych z takiego siostrzeńca. Za ich staraniem zostałem sekretarzem dam dobroczynnych, wiceprezesem Towarzystwa Ś— go Wincentego a Paulo, a oprócz tego po wyrobieniu mi pełnoletności, którą uzyskałem w 21 roku życia, zrobiono mnie pełnomocnikiem i zastępcą prawnym jednej z przyjaciółek ciotek moich, wdowy, kobiety bardzo bogatej, bardzo podobno dobroczynnej i pobożnej. Mówiono mi, że liczyła dopiero lat trzydzieści kilka, ale wyglądała znacznie starzej, bo miała twarz zwiędłą, pomarszczoną. Z tyłu prezentowała się korzystniej, gdyż będąc niedużego wzrostu i szczupłą, wyglądała jak młodziutka panienka, i dlatego to zapewne moje ciotki nazywały ją pieszczotliwie »naszą panienką« bo mogła rzeczywiście, w porównaniu z niemi, nazwać się jeszcze śmiało młodziutką. Co miała ładnego, to oczy, które zachowały jeszcze dosyć świe-