Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tu zaś zwracała jego uwagę przedewszystkiem słodyczą charakteru wielką naturalnością w obejściu. W zwyczajnem ubraniu, w czarnej sukience, z haftowanym białym kołnierzykiem, różowa jej twarzyczka, otoczona grubym, jasnym warkoczem, wydawała mu się jeszcze piękniejszą i bardziej sympatyczną, a wesoły jej humorek, zaprawny swojskim dowcipem, nadawał jej wdzięk, który go zachwycał i pociągał. Kiedy tak patrzał na nią, krzątającą się około samowara i podającą wszystkim herbatę, i pomyślał sobie, z jakiemi myślami, w jakich zamiarach tu przyszedł, wstydził się przed samym sobą, bo myśli takie wydawały mu się świętokradztwem w tem cichem, ciepłem, gniazdeczku rodzinnem.To też, chcąc ich przebłagać za ubliżenie, jakiego się względem nich dopuścił, starał się być uprzejmym i serdecznym, ile możności dostrajając się do ogólnego tonu, jaki panował w rodzinie i po godzinnej bytności był rzeczywiście takim, że nie wydawał się obcym, świeżo znajomym, ale jakby członkiem tej rodziny. Śmiał się, żartował, bawił wazystkich opowiadaniami różnych wesołych epizodów z życia wiejskiego i studenckiego; dwom najmłodszym dziewczynkom pokazywał różne sztuczki kuglarskie, czem sobie ujął je do tego stopnia, że usunąwszy się z kolan dziadka, przeniosły się na jego kolana; U starszej ich siostrzyczki. Joasi wywoływał ciągłe rumieńce, dopominając się o całusa i nazy-