Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

statyczne! trzebaby zasięgnąć języka, bo to nie zwykły okaz.
— Czekajcie, spytam się gospodarza... Panie Skoczkowski, kto jest ta panna w niebieskiej sukni, z różą we włosach?
— Panowie jej nie znacie? Prawda, panowie nie używacie damskich strojów, bo inaczej musielibyście ją znać, gdyż w jej zakładzie ubierają się wszystkie prawie elegantki naszego miasta. To pierwszorzędny zakład.
— Więc to może owa sławna panna Walerya.
— Do usług.
— Słyszałem o niej wiele od naszych pań, że jest najzdolniejszą modniarką i ma wiele gustu; ale nie mówiły nic, że taka piękna.
— Przez zazdrość — wtrącił któryś.
— W istocie, piękność osobliwa — odezwał się tancmistrz, chcąc także okazać swoje znawstwo, — tylko biedaczka zdrowia nie ma. Za mało ruchu, za mało ruchu panowie, i dlatego doktor zalecił jej taniec.
— Więc ona tu dla kuracyi przychodzi? A, to zabawne!
— A cóż panowie sądzicie? taniec, to najlepsze lekarstwo. Ja ciągle tańczę i dlatego nigdy nie choruję. Ile ja już panienek wyleczyłem z bladaczki, migreny, reumatyzmów.
— Powinieneś pan postarać się o dyplom doktorski.