Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kuzynka medyka, który u niej bywał częstym gościem, a który był jego kolegą; było więc prawdopodobnem, że od nich mogła się dowiedzieć o jego położeniu i chciała mu przyjść z pomocą.
Hipolit miał na tyle ambicyi, że wsparcia, jałmużny nie byłby przyjął od nikogo; ale pożyczką, ofiarowaną mu do tego w tak delikatny sposób, nie mógł pogardzić, zwłaszcza, że ona mu dawała sposobność do ukończenia studyów.Przyjął więc tę pomoc i zabrał się z zapałem do nauki. To mu jednak nie przeszkadzało myśleć dość często o powabnej protektorce swojej; tajemniczy związek, który ich łączył ze soba, podnosił jeszcze więcej jej urok w jego oczach.Niby się nie znali, a jednak znali się dobrze.Dla młodego człowieka taki stosunek niezwykły był niesłychanie ponętny, bo działał przez imaginacyę na serce, sztucznie j e rozpalał i pociągał.Ile razy spotkał teraz swoją sąsiadkę, a miał sposobność spotykać ją dość często, nieraz nawet na korytarzu w rannym negliżu, w którym jej było tak do twarzy, płonął wstydliwie, jak dziewczyna, co jej widocznie się podobało, bo filuternym uśmiechem odwzajemniała się za te uczucia, jakie w nim wzbudzała.
Taka znajomość niby z bliska a z daleka nie mogła trwać długo, mało potrzeba było, aby przekroczyła granicę nieśmiałości z jednej, a względów przyzwoitości z drugiej strony. Raz