Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lei przez Semmering, nawet przy kanale suezkim byli także Polacy czynni; a gdy u nas szlachcicowi zechce się postawić gorzelnią, to sprowadza Werkführera ze Szlązka. To macie, panowie, nasze stosunki. — Plunął i usiadł.
Mieszczanie słuchali téj perory z otwartemi ustami, w nabożném milczeniu; żaden nie śmiał odezwać się z przeciwném zdaniem, nawet burmistrz nie śpieszył się coś odpowiedziéć, bo się bał, nie tyle rozumu aptekarza, którym imponował wszystkim, ale jego ostrego języka i gwałtownego charakteru. Aptekarz nie znosił oppozycyi, nie lubił, kiedy kto przeczył temu, co on mówił. Wybuchał wtedy gwałtownie i nie dobierał wyrazów, aby zmasakrować przeciwnika i zmusić go do milczenia. Był despotyczny w zdaniu. Wynikało to po części z tego, że wykształceniem górował ogromnie nad intelligencyą miasteczka, a po części z jego dziwacznego, draźliwego usposobienia, które wyrobiło się pod wpływem dziwnych kolei, jakie w życiu przechodził.
W młodości poświęcał się botanice. Jeszcze jako uczeń gimnazyalny wspinał się po skałach tatrzańskich, zapuszczał w lasy, wędrował w czasie wakacyi po różnych stronach Galicyi, i kiedy przyszedł na uniwersytet, znał już florę krajową praktycznie daleko lepiéj, niż niejeden profesor botaniki. Studya uniwersyteckie dały jego wiadomościom naukową podstawę i rozszerzyły zakres prac jego