Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ba, moja kochana, jak tak będziemy mówić, jak będziesz wybierała, namyślała się, to nigdy nie wydasz się za mąż. Trzeba także coś szczęściu zaufać.
— Ha, skoro tatko tak uważa — odezwała się z poddaniem losowi.
— Tylko może wypadało-by nam teraz być u nich z wizytą.
— A czy Leszczycowa była u nas? — zawołała z uniesieniem burmistrzowa — o! niedoczekanie jéj, żeby tam moja noga postała, u téj dumnéj arystokratki. Dziadówka i bawi się w panią.
— No, ale teraz, kiedy mamy się zbliżyć, to może wypadało-by.
— To wypada, aby matka pana młodego piérwszy krok zrobiła. Tak jest przyjęte na całym świecie.
Do téj narady familijnéj przybyła niezadługo ciocia, wracając z kuchni. Jakkolwiek niewiele mogła dosłyszéć, ale z min osób rozmawiających domyśliła się, że radzono o sprawie najważniejszéj, to jest o zamążpójściu Anieli. A że była przyzwyczajoną, jak za jéj czasów te rzeczy odbywały się krótko, w dwóch słowach, i kawaler przy piérwszéj zaraz wizycie oświadczał się ze swemi zamiarami; więc téż w całkiem dobréj wierze zapytała się z ciekawością:
— No, a cóż? Oświadczył się?
Aniela jednak słowa te wzięła za szyderstwo i wybuchnęła: