Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

masz córkę, która wstydzi się przyznać do ciebie i złorzeczy ci, żeś jéj dał życie?
— Oj, wyparło się mnie moje dziecko — lamentował stary — a ja ją tak kochałem! Jakikolwiek ja byłem, to przecież ona nie powinna była złorzeczyć mi, bo ja to wszystko robiłem dla niéj, żeby była bogatą, bardzo bogatą, i jak kruk znosiłem klejnoty i złoto pisklęciu memu do gniazda. A ona za to wystawiła dziób przeciw piersi mojéj i zraniła mnie tu, w samo serce. Wyparła się mnie. A przecież ja ojciec, a przykazania Bozkie nie mówią: czcij ojca twego, jeżeli nie jest złodziejem; tam nie stoi nic, tylko: czcij ojca i matkę twoję.
Amelia poruszyła się niespokojnie na posłaniu; sumienie odezwało się w niéj wyrzutem. Dotąd myślała, że to nietylko nie grzech, ale powinność brzydzić się ojcem, który popełniał tak haniebne czyny; teraz proste przypomnienie przykazań zachwiało w niéj to przekonanie; uczuła się winną. Probowała jednak bronić się, stając w obronie owéj nieznajoméj córki, i rzekła:
— Może córka twoja żałuje teraz tego.
— Mówisz, że żałuje? — spytał żywo, chwytając ją za rękę.
— Ja tak myślę — odrzekła, cofając się, przestraszona nagłym jego ruchem.
— Myślisz to według siebie, nie prawda? Więc