Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ten straszny sen nie powtórzył. Jedźmy już. Wszak mieliśmy jechać wczas rano.
— Ale teraz jeszcze noc.
— A która godzina?
— Piérwsza z północy.
— Piérwsza dopiéro? A dlaczego ty nie śpisz? zkąd się tu wziąłeś przy mnie?
— Przybiegłem, bo myślałem, że ci się co złego stało.
W słowach jego było tyle serca, ciepła, że sztywna, lodowata, obojętność żydówki stopniała; spojrzała z wdzięcznością na niego i rzekła:
— To ty musisz być niezłym człowiekiem. Oczy twoje, kiedy patrzę w nie, takie łagodne, dobre, to trudno mi uwierzyć, że i ty zbrodniarzem.
Nagle coś sobie przypomniała, wstrząsnęła głową i mówiła daléj:
— Prawda, i mój ojciec wydawał się dobrym, i on miał takie samo spojrzenie, a przecież był tak złym człowiekiem, że rumienić się muszę, żem się kiedyś nazywała jego córką.
Spuściła na dół głowę i utonęła w ponurém zamyśleniu. Grünwald zasłonił twarz rękoma, chciał ukryć rozżalenie swoje, ale łzy przeciekały mu przez palce i jedna upadła na rękę Amelii. Ta ciepła łza ocuciła ją; podniosła na niego zdziwione oczy i spytała ze współczuciem:
— Czego ty płaczesz? co? A może ty także