Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poty finansowe dotkliwie czuć mi się dały, i to wszystko przez niego. Gdyby był przynajmniéj okazał żal swój z tego powodu, że mnie wpakował w taką biedę; ale nie, ani wspomniał o tém. Bolała mnie taka niewdzięczność i czułem głęboki żal do niego.
Nareszcie po miesiącu zjawił się raz u mnie w kasie i piérwszy rozpoczął rozmowę o owym długu, zaciągnionym u mnie.
— Wiem — mówił mi — że tę sumę założyłeś za mnie, że z tego powodu sam wpadłeś w kłopoty, ale nie chciałem nigdy mówić o tém z tobą, bo nie miałem sposobu zaradzenia złemu. Teraz znalazłem sposób, który nas obu może postawić na nogi. Potrzeba jednak, abyśmy wspólnie działali.
Tu zaczął mi opowiadać, że z porady jednego ze swoich znajomych zaczął spekulować na papiery na giełdzie wiedeńskiéj, że od tygodnia, jak rozpoczął tę operacyą finansową, kilkaset reńskich, które na ten cel pożyczył, potroiły się już.
— Gdybym mógł — mówił daléj — spekulować większemi sumkami, dziś był-bym już posiadał majątek.
Nie rozumiałem, do czego zmierza, aż mi wyraźnie oświadczył, że chce wciągnąć mnie do spółki w tych zyskach, i dał mi do poznania, że, jako kasyer, mógł-bym użyć leżącego kapitału dla postawienia nas obu na nogi. Ze wstrętem i oburzeniem odrzuciłem tę propozycyą; powiedziałem mu ostro,