Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziwne usposobienie chorobą żony, lub innemi jakiemi okolicznościami. Ani mi na myśl nie przyszło, żeby to miało jakiś związek ze sprawą pieniężną. Kiedy jednak zbliżał się obrachunek kasy, a on nie zgłaszał się wcale do mnie, postanowiłem odłożyć na bok wszelkie względy i iść przypomnieć mu termin wypłaty. Nie zastałem go w domu, przynajmniéj tak powiedział służący mnie i kilku żydom, którzy także chcieli się widziéć z panem. Miałem już odejść, gdy zwróciło moję uwagę, że żydzi owi zaczęli najprzód szwargotać coś żywo między sobą, potém znowu natarczywie dobijać się do drzwi, a gdy, zdziwiony, zacząłem ich strofować za to, odparli mi hardo, że oni wiedzą, dlaczego to robią, bo pewni są, iż pan jest w domu, tylko umyślnie chowa się przed nimi, ale oni przyjdą z komornikiem i będzie musiał im wtedy otworzyć. Jakby mi kto rozpalony drut przez serce przeciągnął, tak tknęły mnie te słowa. On w rękach żydowskich, pomyślałem sobie, i strach mnie ogarnął, nie wiem, czy więcéj o niego, czy o siebie w téj chwili. Wiedziałem dobrze z długiéj praktyki w zawodzie finansowym, że dom, koło którego krążą kruki w czarnych chałatach i jarmułkach, musi być już dobrze zagrożony ruiną. Dziwiło mnie tylko, w jaki sposób on mógł przyjść do tego stanu, gdy właśnie zazdroszczono mu świetnego losu, jaki zrobił. Dla wyjaśnienia téj zagadki chciałem się z nim koniecznie widziéć