Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie. Przyznam się, że byłem dumny jego przyjaźnią i bardzo sobie to ceniłem, że mnie obrał na powiernika swoich zamiarów. Ja piérwszy dowiedziałem się, kiedy jeszcze nikt nie wiedział o tém, że się stara o jakąś pannę z Podola, która bawiła we Lwowie przy swojéj ciotce dla dokończenia edukacyi, że to panna wysokiego rodu, a ojciec jéj posiada znaczne dobra. Następnie dowiedziałem się, że się oświadczył i został przyjęty. Dzień ślubu był już oznaczony, i to w niedalekim terminie; trzeba więc było na gwałt urządzić mieszkanie, odpowiednie urodzeniu panny, a że on nie miał żadnych dochodów, prócz szczupłéj pensyjki, więc pomagałem mu, ile mogłem, w tym względzie. Pożyczyłem mu najprzód kilkaset guldenów, zaoszczędzonych przeze mnie, a ponieważ to nie wystarczało, więc za namową jego poważyłem się wziąć jeszcze parę tysięcy z kasy. Usprawiedliwiałem się przed sobą samym, że te pieniądze za kilka tygodni wrócą na swoje miejsce; a jednak skrupuły niepokoiły mnie, i nie ośmieliłem się powiedziéć o tém żonie, dla któréj nigdy zresztą nie miałem nie skrytego. Bałem się, że zgani ten mój postępek, bo już wtedy, kiedy własnych pieniędzy pożyczałem mu, odradzała mi, powodowana jakiémś złém przeczuciem. To téż z niepokojem oczekiwałem dnia ślubu, drżałem z obawy, aby się to małżeństwo nie rozchwiało, bo od tego zależał teraz mój los, i dopiero odetchnąłem swobo-