Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To szukaj pan sobie innego sekundanta, bo ja do tego ręki nie przyłożę. Ja nie oprawca, żebym miał asystować exekucyom.
W rubasznym i gwałtownym tonie jego mowy czuć było tyle serca i życzliwości, że Jan uścisnął go przyjaźnie za rękę i rzekł:
— Ale, mimo to, zostaniemy nadal przyjaciołmi?
— Pod warunkiem, że się pan ożenisz z panną Amelią.
Jan spoważniał na to wspomnienie i zasępił się. Drugi to już raz wspomniano wobec niego nazwisko osoby, o któréj chciał był całkiem zapomniéć; wspominali je ludzie, których uważał za najlepszych przyjaciół swoich, a wspominali je z szacunkiem i życzliwością. I on sam przyznać im musiał w duszy, że mieli słuszność w tém, co mówili o niéj; a jednak na myśl, że to córka złodzieja, wspomnienie to było mu przykrém. To téż milczeniem zbył odezwanie się aptekarza, i niezadługo pożegnał go może głównie dlatego, by nie mówić z nim więcéj o Amelii.
W dzień pogrzebu Leona przyjechał ojciec Jana. Był to najwyższy czas, bo tego jeszcze dnia Nadermanowie, a z nimi zapewne i Adolf, mieli wyjechać. Jan nie wiedział, że Adolf, nie czekając pogrzebu i Nadermanów, drapnął jeszcze wczoraj cichaczem, a to z powodu owego pojedynku z sekundantem, który mu zagrażał. Skoro bowiem wytrzeźwił się tro-