Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strzelił i równocześnie ze strzałem przewrócił się. Ale i Leon upadł także, ale już nie z przestrachu; kula przebiła mu pierś poniżéj obojczyka po lewéj stronie. Sekundanci jego wraz z doktorem przybiegli na ratunek. Rana szła na wylot przez płuca, bo przy każdym oddechu wypluwał krew. Wszyscy byli przerażeni i oburzeni tym wypadkiem, a oburzenie ich było tem większe, gdy widzieli minę Adolfa pełną arrogancyi; tchórz nagle wyrosi na bohatera, gdy widział, że niebezpieczeństwo już minęło, i to, co zdziałał ślepy traf, przypisywał zarozumiale własnemu męztwu. Był tak uradowany, że mu się udało wyjść cało, a co więcéj, zwycięzko, z tego wypadku, że nie umiał pokryć radości choćby pozorami współczucia dla swego przeciwnika. To téż jeden z sekundantów Leona, nie mogąc znieść tak nieszlachetnego znalezienia się, podszedł ku niemu i rzekł ze wzgardą:
— Jeżeli pan sądzisz, że to był pojedynek, to się grubo mylisz, to było poprostu zabójstwo.
— Mój panie — odrzekł Adolf tonem wyniosłym, odpowiadającym roli zwycięzcy, którą się przejmował coraz więcéj — stawałem w obronie mojego honoru. A jeżeli pan masz co przeciw temu, proszę przysłać swoich sekundantów.
Powodzenie tak zrobiło go odważnym, że gotów był teraz pojedynkować się z całym światem.
— A więc dobrze — odezwał się prędko sekun-