Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dek, gdyby rzeczywiście pojedynek miał się skończyć śmiercią którego z nich.
Pismo to było powodem, że o mało projekt pojedynku nie rozchwiał się, na żaden bowiem sposób nie można było nakłonić Adolfa do napisania tego strasznego cyrografu. Zasłaniał się najprzód tém, że za nic w świecie nie chciał-by uchodzić za samobójcę i kompromitować w ten sposób swój ród, że wreszcie przekonania religijne jego nie pozwalają mu na takie ohydne kłamstwo. Gotów był nawet po chrześcijańsku przebaczyć winę Leonowi i nie gniewać się wcale o obrazę, jaka go spotkała. Ale sekundanci Leona oświadczyli w jego imieniu, że tylko wtedy odstąpią od pojedynku, jeżeli Adolf publicznie przeprosi Jana i odwoła to, co o nim powiedział.
Na to Adolf, pomimo najlepszych usposobień do zgody, przystać nie mógł; chrześcijańska jego miłość bliźniego i przebaczenie uraz ograniczało się tylko do Leona, nie mógł uczucia tego rozszerzać aż do takich rozmiarów, aby niém objąć także człowieka, który mu w drogę wchodził w jego matrymonialnych przedsięwzięciach. Zresztą, jak można było odwoływać to, na co miał dowody w ręku? zdrowa logika sprzeciwiała się temu, jak również wszyscy znajomi jego.
Trzeba się tedy było bić koniecznie, nie było rady na to. Adolf w śmiertelnéj trwodze przepę-