Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyprowadzono do ogrodu, usiadła pod murem i siedziała tak cały czas, nie patrząc, ani mówiąc.
Strażnik więzienny, któremu polecono pilnować, aby żydówka jak najwięcéj ruchu używała, usiłował zmusić ją do tego groźbami, a gdy ona obojętnie te groźby przyjmowała, zniecierpliwiony, porwał ją raz za ramię i pchnął na ścieżkę tak silnie, że upadła. Grünwald był wtedy właśnie w ogrodzie. Ujrzawszy to, rzucił się na strażnika z wściekłością i oburzeniem i bić go począł. Z trudnością straż, która w téj chwili nadbiegła, zdołała oderwać go od dozorcy. Wpakowano go za to na czterdzieści ośm godzin do ciemnicy o chlebie i wodzie. Nikt jednak nie wpadł na myśl badać powody, które skłoniły go do tak energicznego ujęcia się za żydówką; przypisywano dobremu sercu starca, że nie pozwolił krzywdzić biednéj dziewczyny, któréj smutny los budził powszechną litość i sympatyą nawet między sędziami. Dlatego poprzestano na téj karze, a dozorcy nakazano delikatniéj obchodzić się z uwięzioną. Zostawiono ją więc w spokoju, i Małka siadywała, jak dawniéj, pod murem, zawinięta w chustkę wełnianą, którą nawet twarz zakrywała przed ludźmi. Nieraz siedziała tak kilka godzin, bo z rozkazu doktora pozwalano jéj przebywać na wolném powietrzu, jak długo sama zechce.
Jednego dnia, w czasie, kiedy strażnicy zajęci byli odprowadzaniem więźniów ze spaceru, a przy-