Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wykrzyku, oprócz dwóch więźniów, z którymi razem siedział. Przed tymi wytłómaczył się potém, gdy, po gwałtowném wzruszeniu, opamiętał się nieco, że ma w Królestwie córkę, i przyszło mu na myśl, że ona, dowiedziawszy się o jego hańbie, może także podobnego czynu się dopuścić, jak owa żydówka.
— O! to-by było okropne! — mówił. — Ja-bym nie przeżył tego! — i rozpłakał się głośno. Płaczem tym ulżył swojéj boleści, a nie wzbudzał żadnych podejrzeń. Wiedzieli, że płacze z powodu córki swojéj, ale nikt nie przypuszczał, że płacze za ową żydówką, która targnęła się na własne życie.
Teraz dopiéro zrozumiał Grünwald, co znaczyło to ponure zamyślenie córki, to straszne zmiany nieraz na jéj twarzy. Układała plan samobójstwa i myśleniem usiłowała oswoić się z jego okropnością.
Rzeczywiście, Amelia, straciwszy wszelką ochotę do życia, przemyśliwała tylko nad sposobem, jakby uwolnić się od niego. Z początku wierzyła w naiwności swojéj, że sąd skaże ją na śmierć za zbrodnie, w które ją wplątano. Według jéj pojęcia, zbrodnia tak straszna śmiercią karana być powinna, i z upragnieniem oczekiwała wyroku. Nie chciała żyć więcéj, skalana hańbą ojca; była przekonaną, że Jan odepchnął-by ze wzgardą córkę złodzieja, a to jéj wystarczało zupełnie, aby życie straciło całą wartość w jéj oczach. Gdy jednak w ciągu śledztwa widziała, że nietylko nie będzie karana śmiercią, ale