Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jan, czytając ten ustęp, skrzywił się; niekontent był, że Leon posądzał go o miłość, dochodzącą aż do zaślepienia. Wydawało mu się, że więcéj mu przypisuje, niż jest w rzeczy saméj. Przynajmniéj czuł to po sobie, że ta miłość wcale nie pozbawiła go rozumu, ani nawet spokoju. Ale bo zapomniał, że pomiędzy listem, który on pisał, a odpowiedzią Leona upłynęły całe cztery tygodnie. Przez ten czas wiele się w nim odmieniło; uczucie, niepodsycane niczém, nawet nadzieją, zbiedniało tak, że ledwie cień jego pozostał mu w sercu, i wstydził-by się może, gdyby mu Leon był teraz dał do odczytania jego własny list, który napisał owéj pierwszéj nocy po przybyciu do domu rodziców. Kto wié, czy listu tego nie nazwał-by teraz szaleństwem. Tak wytrzeźwiał i uspokoił się od owego czasu.
„Pytasz mnie — pisał daléj Leon — co myślę o Julii? przypuszczasz, że ją znam lepiéj, niż inni. Mój drogi, kobieta, to uosobienie niekonsekwencyi; choćbyś znał wszystkie jéj czynności od czasu, jak do piérwszéj błyskotki, dziecinnéj zabawki, wyciąga ręce, nie mógł-byś przewidziéć, co ta kobieta może zrobić, a co zrobi w danym razie. Postępowanie jéj często zadrwi ze wszystkich wyrachowań ludzkich, i sprawia ciągłe niespodzianki. Z kobietą tak, jak z meteorologią. Uczony fizyk ślęczy nad tablicami porównawczemi, by z nich dojść praw pewnych, podług których układa się stan atmosfery, bada, obserwuje,