Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szą, nawet kosztem wstydliwości dziewiczéj, bo niektóre fotografie wydawały mu się dość nieskromnem i W Wiedniu może-by to nie było go uderzyło; ale tu, czy, że towarzystwo matki i Amelki, które były uosobieniem uczciwéj skromności, tak wpłynęło na niego, czy może gust jego stał się tak małomieszczańskim, że na mody ucywilizowanego świata zaczął patrzéć ze zgorszeniem, dość, że przy niektórych fotografiach wstydził się za Julią. Nie było w tém znowu nic tak zdrożnego; Julia robiła to, co inne; kaprysy jéj i zachcianki nie wyskakiwały po-za przepisy mody i dobrego tonu; ale Jan, który stał już od kilku tygodni za prądem tego życia światowego, patrzał surowém okiem krytyka na te zdrożności małe, które świat toleruje, a moda uświęca. Prędko przejrzał fotografie, schował je do bocznéj kieszeni surduta, a następnie zabrał się do odczytania, a raczéj przejrzenia pobieżnie listu Leona, bo, idąc, nie mógł czytać dokładnie, a przytém spieszyło mu się, bo nie chciał tak zostawiać samych kobiet na ulicy.
Leon na początku listu tłómaczył mu się najprzód, dlaczego tak późno odpisuje. Sam Jan dał do tego powód, gdyż przez roztargnienie nie napisał na kopercie dokładnego adresu. Stało tam tylko: Wien; reszty szczegółów zapomniał.
„Gdybym był upoważniony przez ciebie — pisał mu — do pokazania twego listu Julii, ta koperta najlepiéj-by ją mogła przekonać, jak ją kochasz. Tylko zakochani mogą się tak zapominać”.