Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak. Wszystko, со nie przynosi korzyści, dla młodego pokolenia jest niczem: poświęcenie, uczucie — to dziś liczmany bez wartości. Okropne czasy!
— Więc baron przypuszczasz, że ludzkość cofa się wstecz; a mnie się zdaje przeciwnie. Ten tak zwany przez panów wiek materyalny nie wyziębił uczuć, ale je zużytkował praktycznie, jak ogień lub inne żywioły; nie zniweczył poezyi, ale ją zrealizował.
— Zrealizował poezyą? — spytał Maurycy z ironią.
— Tak jest. Legendy średniowieczne mówiły o ludziach z siedmiomilowemi butami, o geniuszkach, co w sekundzie przelatywały ogromne przestrzenie, budowały brylantowe pałace. Legendy te były-by zostały kłamstwami poetycznemi, gdyby nasz wiek nie dał im prawdopodobieństwa. Nasze koleje, telegrafy, podziemne tunele, światła elektryczne stworzyły w rzeczywistości to, co poezya wymarzyła tylko. Szczęście ludzkości, do którego wzdychali poeci, zaczyna się dziś urzeczywistniać w stowarzyszeniach, kasach oszczędności, spółkach. Wiek nasz zatém, tak potępiany przez wielu, jest może poetyczniejszym, niż owe wieki uprzywilejowanéj poezyi. Tam pisano poezyą, dziś ją tworzą. Dlatego ci, co dzisiaj tylko piszą poezye, są anachronizmem.