Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Aby zostać technikiem i budować fabryki — odpowiedział za niego Jerzy.
— Jakto? pan jesteś technikiem? — spytał baron. — Tego był-bym się najmniéj domyślił. Widziałem w panu tyle smaku estetycznego, tyle poczucia piękna...
— Czy sądzisz pan, panie baronie, że nauki techniczne zatracają w nas to poczucie?
— O! zatracają, zatracają! nie wytłumaczysz mi pan tego. Może jesteś wyjątkiem, rzadkim wyjątkiem; ale w regule ludzie twojego zatrudnienia są prozaiczni, zmateryalizowani, zimni. Wy to nazywacie postępem. Jednak ja wolę nie znać postępu, a zostać przy ideałach piękna, przy marzeniach moich, choćby złudnych. Wolę ten świat złudzeń, tajemnic i uroków, niż ten wasz odmierzony, odważony, wyrachowany, odarty ze wszelkiéj poetyczności, świat kupców, spekulantów i fabrykantów.
— Czyż cyfra i miara odejmują co piękności? Muzyka polega na bardzo ścisłym rachunku; natura rozwija się według stałych praw, gwiazdy poruszają się w oznaczonéj przestrzeni czasu, a przecież to nie zmniejsza ich uroku.
— Dla nas, co żyjemy zachwytem, natchnieniem; ale nie dla was, którzy samego Boga radzibyście odmierzyć, i zważyć, i zużytkować.
— A więc utylitaryzm masz nam pan za winę?