Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był pewny, że ten tylko uczuciu zemsty przypisze krok, który on chciał przedsiębrać jedynie dla ocalenia nieszczęśliwych. Dlatego wahał się i wyczekiwał.
Ale niebezpieczeństwo wzmagało się tak widocznie, że Adolf, powodowany szlachetnem uczuciem ludzkości, odrzucił na bok wszystkie osobiste skrupuły i dał znak do przerwania wałów. Ludzie z rączością i okrzykiem rzucili się do spełnienia jego rozkazu. Niektórzy z nieb sami wpadli już poprzednio na te myśl, ale bali się wykonać ją bez jego pozwolenia. To też teraz z gwałtownością i pośpiechem rzucili się do dzieła.
Ludzie barona znowu, spostrzegłszy ich biegnących ku wałom, domyślili się zamiaru i śpieszyli, — by im przeszkodzić. Rozpoczęła się bójka zażarta, wściekła. Z jednej strony służalcza gorliwość, z drugiej instynkt zachowawczy, chęć ratowania się, rozpalały do wściekłości i rozpacznych wysileń.
Rezultat bójki nie mógł być wątpliwym. Ludzie Adolfa, posiłkowani gromadą wieśniaków, byli w tak znacznej większości, że w niedługim czasie odparto łudzi barona i przekopano wały w kilku miejscach.
Woda szalonym pędem wciskać się zaczęła temi otworami, rozpierała gliniaste ściany, podmulała je, waliła i w krótkim czasie park cały stał w wo-