Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

młodą dziewczynę! Więc to są wasze zasady postępowe, wyrodki społeczeństwa, ludzie bez honoru i imienia!.. Ty mężem jéj?.. Prędzéj będę ją wolał trupem widzieć, niż żoną dorobkowicza, urodzonego na śmiecisku, jak pies.
— Czy słyszysz, panno Zofio? — spytał Adolf z bolesnym i cierpkim uśmiechem.
Zofia stała, cała zcierpnięta, zesztywniała z przerażenia, słuchając obelg barona; zbladła śmiertelną bladością i rzekła ledwie dosłyszanym głosem, zwracając się do Adolfa:
— Idź pan, panie Adolfie. Nie mogę pozwolić, byś dla mnie dał sobie uchybiać. Ubliżałabym tobie i sobie, gdybym cię chciała tu zatrzymywać dłużéj... Teraz możesz odejść...




XXII.

W powrocie do domu, baron, ochłonąwszy nieco z gniewu, chciał na drodze łagodniejszéj już perswazyi przekonać Zofią o niestosowności jéj znalezienia się w parku. Miłość jej do Adolfa nazwał zaślepieniem, chwilowém uniesieniem, zapomnieniem się, którego-by potém mocno żałowała.