Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XX.

Zaraz rano spostrzeżono ucieczkę więźnia i jego córki. Kiedy bowiem dozorcy weszli do piwnicy, aby go przenieść na wóz, na którym miał być odstawiony do sądu, znaleźli więzienie puste i żadnego śladu, którędy więzień mógł uciec. Dostrzegli wprawdzie na prętach kraty kawał skręconego ze szmat powrózka i drugi, większy nieco, na tapczanie; ale to nie doprowadziło ich do niczego, gdyż przypuścić nawet nie można było, aby więzień przez okno ratował się ucieczką, kraty bowiem były nie naruszone. Drzwi również były szczelnie zamknięte. Ucieczka więc więźnia była zagadkowa, niezrozumiała.
Gdy o tém doniesiono staremu Schmidtowi, zdawał się więcéj zdziwiony, niż oburzony tą wiadomością. Zeszedł na dół sprawdzić wypadek i dowiedziéć się bliższych szczegółów. Po przesłuchaniu stróża nocnego i kilku ludzi, musiano przypuścić, że ktoś z domowników porozumiał się z więźniem i ułatwił mu ucieczkę.
To przypuszczenie zaniepokoiło Schmidta więcej, niż sama ucieczka więźnia. Nie szło mu tak bardzo o Jakóba, — owszem, w całém postępowaniu z nim, w odwlekaniu przesłania go do sądu, widać było, że miał jakieś powody, dla których nie