Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ron ze wstrętem patrzy na ten ruch przemysłowy, co zwolna ogarnia ich majętności, w których dotąd tuczyli się kosztem pracy innych, nie umiejąc nic, jak tylko używać życia, bawić się i wegetować.
To, co przemysł stworzył, on nazywa prozą, materyalizmem, który podkopuje ich istnienie, i dlatego obwarował się przed postępem, który gwałtem zdobywa sobie coraz to większe obszary, i postanowił walczyć do upadłego w obronie dawnych tradycyi i dawnego porządku, w obronie ideału i poezyi, którą my mamy niweczyć i tępić. Ot! dziwak i waryat.
— I niéma sposobu przekonania go?
— Nie próbowałem tego, bo-by się na nic nie zdało. Mam jednak sposób zmuszenia go do ustąpienia. Baron wydaje bez rachunku na dziwaczne zachcianki, na fantazye pańskie. To téż przeszastał całą piękną niegdyś fortunę. Dziś siedzi po uszy w rękach żydowskich. Lada chwila przyjść musi do licytacyi publicznéj. Nabyłem kilka większych wexli jego, będę więc wtedy mógł łatwo przyjść do posiadania tego parku, którego mi teraz dobrowolnie odstąpić nie chce. Kiedy walka, to walka.
Furman, wiozący ich, zdrzémnął się na koźle, konie w piaszczystéj ziemi brodziły powoli. — Schmidt zbudził furmana i kazał mu śpieszniéj popędzać konie.