Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myślał о sobie, ale o was i, wejrzawszy w wasze położenie, w wasze potrzeby, wstawił się za wami, żądając dla was ulgi i pomocy. Z jego-to namowy, przez przywiązanie do niego, zgodziłem się na podwyższenie wam płacy, a zmniejszenie godzin roboty. Odtąd dziesięć godzin tylko dziennie pracować będziecie. Robotnicy w kopalniach pobierać będą po dwanaście, a w kuźnicach po czternaście srebrnych groszy.
Ogromny, potężny okrzyk radości dobył się z piersi wszystkich, nie wyłączając owéj ponuréj gromadki, w tyle stojącéj. Nie mieli już powodu do niezadowolenia; obietnica Schmidta przewyższała ich żądania i uwalniała ich od ostatecznych środków, na które zdobyć się nie mieli odwagi. To téż głośnym okrzykiem dziękowali ojcu i synowi i podrzucali w górę czapki z uciechy. Tłumnie rzucono się do Adolfa z podziękowaniem, podniesiono go na rękach do góry, całowano jego ręce i szaty, kobiety z daleka błogosławiły go i płakały z radości.
— A co, panienko? piękny widok? nieprawda? — spytała Salusia, podchodząc do baronówny, która w ubiorze wiejskiéj dziewczyny przypatrywała się téj scenie. Była cała wsłuchana, zapatrzona, wzruszona, łzy szkliły się w jéj ciemnych oczach.
Wszystko, co ją otaczało, co widziała, było dla