Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Florencya korzysta z tego, by nas za wyjętych z pod prawa uważać. Zamierza z nami, jak z barbarzyńcami postąpić.

gwido.

Dla wyjaśnienia i usprawiedliwienia czynu, jakiego się dopuścił tłum rozszalały — motłoch, którego nie mogliśmy powstrzymać — wysłałem do obozu ojca własnego. Święty to zakładnik! nie wrócił dotąd...

borso.

Od tygodnia gród nasz jest zewsząd otwarty, mury rozsypują się w gruzy, a działa nasze milczą. Dlaczegóż Prinzivalle nie przypuszcza szturmu?... Czy lęka się podstępu? Czy zbrakło mu odwagi? Czy Florencya przysłała mu jakie tajne rozkazy?

gwido.

Rozkazy Florencyi są zawsze tajemne, lecz zamiary jawne. Oddawna Piza była wierną aliantką Wenecyi, zatrważający przykład dając mniejszym miastom Toskanii. Należy więc rzeczpospolitą pizańską zniszczyć do szczętu... Powoli, umiejętnie i skrycie zatruwano nas wojowniczym jadem. Wywoływano okrucieństwa i wiarołomstwa niezwykłe, by usprawiedliwić rychłą zemstę. Nie bez racyi podejrzewam, że to jej podżegacze popchnęli chłopów naszych do zamordowania Rena. Nie bez racyi również, jak sądzę, wysłała przeciw nam najsroższego barbarzyńcę z pośród swoich rycerzy najemnych, dzikiego Prinzivalle, który złowróżbnie się wsławił przy rabunku Piacency. Wytępiwszy, jakby od niechcenia, wszystkich zbrojnych mężczyzn, wystawił potem, niby niewolnice, pięć tysięcy wolnych kobiet na sprzedaż.