Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
gwido.

Pójdę za twoim przykładem.

marco.

Co chcesz przez to powiedzieć?

gwido.

Że uczynię to, co ty uczynisz, że pozostanę wierny siłom przeszłości, które ci się niedorzecznemi wydają, lecz które, na szczęście panują jeszcze nad tobą.

marco.

Nie wywierają na mnie wpływu, gdy o innych chodzi. Jeśli jednak do rozjaśnienia ciemnic twojej duszy potrzeba, bym złamał dane słowo, wyrzekam się mego przyrzeczenia i, cokolwiek bądź postanowisz, do obozu nie pójdę.

gwido.

Milcz, ojcze! gotów bowiem jestem wyrzec coś czego nawet zbłąkanemu ojcu syn powiedzieć nie powinien.

marco.

Synu mój, ciśnij mi w twarz wyrazy, wyrywające ci się z serca pod wpływem oburzenia. Będą dla mnie tylko świadectwem twojej słusznej boleści... Miłość, jaką mam dla ciebie, nie jest zależną od słów, któremi zelżyć mnie możesz. Lecz przeklinając, pozwól, by rozum i litość zastąpiły w głębi twej duszy wyrzucone z niej obelgi.

gwido.

Dość tego! Nie będę cię słuchać dłużej. Zastanów