Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zcieńczony i zwolna staje się napoły przejrzystym. Taki mur, zpoczątku izoluje zupełnie jedną od drugiej grupy robotnic pracujących po obu jego stronach, tak, że ani dojrzeć, ani porozumiewać się mackami nie mogą. Z jednej strony pracuje pięćdziesiat i tyleż z drugiej. Jest niepodobieństwem, by się widziały, chyba, że oczy ich mają władzę przenikania ciał nieprzezroczystych. A mimo to pszczoła jednej strony nie wygrzebie dołka, ani nie dorzuci odrobiny wosku do ścianki, któreby najściślej nie odpowiadały wyskokowi, lub zagłębieniu analogicznemu strony przeciwległej i odwrotnie. Jakże są w stanie to uskutecznić? Jak się zabezpieczają, by jedna nie uczyniła zbyt wielkiego, a druga za płytkiego zagłębienia, lub też różnej wysokości występów?
Jakim cudem wszystkie kąty i naroża rombów zgadzają się i padają na siebie zawsze tak precyzyjnie? Co, czy kto im mówi gdzie mają zaczynać, a gdzie kończyć? Kto reguluje ruchy jednej w ten sam rytm ruchu drugiej? Musimy i tutaj zadowolnić się odpowiedzią, która nie mówi nic i przystać na to, że „duch ula” prowadzi dzieło budowy plastra. Huber próbował wyjaśnić tajemnicę, mówiąc, że co czas pewien pszczoła naciskiem nogi lub szczękami robi małą wklęsłość, którą odczuwa noga drugiej jako wypukłość na stronie przeciwnej i w ten sposób orjentują się co