Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kojenia, sił go widocznie pozbawiając. Przyszło w końcu do tego, iż chodzenie po schodach stało się dlań niepodobne, oddech mu w piersiach tamowało; więc gdy chciał odwiedzać przyjazne sobie domy, musiano go niekiedy wnosić na piętra. W kompozycyach z tej epoki pochodzących (1843-1847), a były to już ostatnie, jako to: Berceuse Op. 57, Sonata H-moll Op. 58, Mazurki Op. 59, 63, Barcarolla Op. 60, szczególniej Polonailse-Fantaisie Op. 61 i Sonata G-moll na fortepian i wiolonczellę Op. 65, jest wiele pięknych, poetycznych ustępów, lecz smutek, melancholia i dziwne jakieś uczucia rozdrażnienie, mianowicie w dwóch na końcu wymienionych dziełach, dowodzi już znacznego rozstroju nerwowego, chorobliwej, gorączkowej imaginacyi. Myśli muzyczne Chopina przestają być tak jasne, jak były zawsze przedtem, przybierając natomiast koloryt dziwaczny, czasami zupełnie ekscentryczny. Ale nie będziemy się temu dziwić, gdy poznamy bliżej jego smutne, cierniowe i pełne boleści życie domowe.
Już od pewnego czasu Chopin spostrzegał, że kobieta, która umiała w nim wzbudzić uczucie miłości, której z całem uniesieniem poetycznej i artystycznej swojej natury życie poświęcił, poczęła coraz wyraźniej dawać mu do zrozumienia, iż go się już pozbyć pragnie. Szla-