Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tych zaś co pozostały, brak widoczny owego dobrego i wesołego humoru, który Fryderyka dotąd nigdy nie odstępował, a pewien rodzaj smutku, zniechęcenia i sarkazmu nawet z zawiedzionych na ludziach i rzeczach nadziei, przejmuje wyraźnie strapioną i bolejącą duszę naszego artysty.
Uwagi powyższe uważaliśmy za konieczne w tem miejscu, ażeby lepiéj pojąć ducha następnych Chopina korrespondencyi.

„Najukochańsi rodzice i siostry moje!

(Wiedeń, środa przed świętami
Bożego Narodzenia; nie mam
kalendarza, więc nie wiem którego).

Siedm tygodni wczoraj minęło, jakem was opuścił. Po co?.. Już się stało! Właśnie wczoraj, o tej godzinie we wtorek, mię do Woli odprowadzono, byłem u państwa Weiberrheim, na tańcującym wieczorze. Pełno tam było młodzieży, ładnej, wcale niestarożytnej. Chciano, ażebym tańczył, wybierano mię gwałtem do kotyliona; obróciłem się kilka razy i poszedłem do siebie. Sama pani domu i jej grzeczne córki, sprosiły na ten wieczór wiele muzykalnych osób, ale ja nie grałem, bom nie