Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czane; że metodę mają dobrą, ale trzeba żeby innym sposobem głos wydobywały, jeżeli niechcą go zupełnie po dwóch latach takiéj nauki stracić. W oczy przy mnie powiedziała Wołkównie, iż ma wiele łatwości, wiele gustu lecz „une voix trop aigue“. Prosiła je bardzo żeby częściéj u niéj bywały, obiecując im ile możności pokazać swoje sposoby śpiewania. Jest to grzeczność nie pospolita; — jest to kokieterya do tego stopnia posunięta, że zupełnie już w naturalność przechodzi. Bo niemożna przypuszczać, aby człowiek mógł zostać tak naturalnym nieznając wszystkich resursów kokieteryi.
W rannym negliżu, panna Sonntag jest milion razy ładniejszą i przyjemniejszą jak w sukni galowéj w wieczór, chociaż ci co ją rano nie widzieli, przepadają za nią. Jak wróci, będzie dawać koncerta aż do 22go. poczem myśli się udać, jak to z jéj ust wiem, do Petersburga. Spiesz więc, przyjeżdżaj, żebyś więcéj nie stracił nad tych 5 koncertów które już dała. Mówią bardzo, że Pasta przyjeżdża; mają razem śpiewać! Jest tu też nijaka panna Belleville francuzka, bardzo ładnie gra na fortepianie, nadzwyczaj lekko, elegancko, dziesięć razy lepiéj od Worlitzera; w przyszłą środę daje koncert. Znajdowała się u dworcu na tym