Strona:Maurycy Jókai - Papuga.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 24 —

miem tylko to, że ten pan mnie obraził i musi mi dać satysfakcję.
— Jesteśmy gotowi do twoich usług — odrzekli obaj.
— Proszę was załatwić tę sprawę, zanim się rozgłosi. Idźcie porozumieć się, ja tymczasem wrócę do sali tanecznej, gdzie będę na was oczekiwał. By zaś nie zwrócić na siebie uwagi, rozejdziemy się stamtąd pojedyńczo.
Wkrótce Filip przekonał się, że tego rodzaju sprawy bardzo prędko tu się załatwiają. Jeszcze nie ukończono polki mazurki, gdy jeden z sekundantów przybył już z oświadczeniem, że znalazł bardzo dobre miejsce do spotkania się. W ogrodzie za pałacem księcia znajdowała się bardzo dogodna strzelnica. Tam będzie można sprawę załatwić, nie odjeżdżając powozami, co mogłoby zwrócić uwagę stangretów. Sekundanci wybrali pistolety i zgodzili się na trzykrotne strzelanie z odległości trzydziestu kroków, z prawem postąpienia pięciu naprzód.
„No, ten dzień kończy się dobrze“ — rzekł do siebie Filip.
Czekał jeszcze chwil kilka, i dopiero gdy zaczął się kotyljon i powszechna uwaga zwróconą została na figury, wymknął się z sali niepostrzeżenie. W garderobie od uśmiechniętego i pewnego siebie lokaja wziął płaszcz. Wprawdzie jego własny, był koloru kawowego z małemi czarnemi guzikami, ten zaś był barwy szarej z czterema jak talerzyki deserowe guzami z perłowej masy. Ale na takie drobnostki nie zwraca się uwagi na dziesięć minut przed śmiercią. Zresztą, kto może przewidzieć? Bywały wypadki, że kula odbijała się czasami od wielkich guzików.
Wyszedłszy na dziedziniec, spotkał oczekujących już nań obu sekundantów, i wolnym krokiem udał się