Strona:Maurycy Jókai - Atlantyda.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtem straszliwy huk podziemny rozdarł powietrze. Więcej, niż sto centnarów prochu armatniego ukryte było w podziemiach kościoła.
W Acapulco nie został kamień na kamieniu.

∗             ∗

Wróć do mogiły, krwiożerczy potworze, wróć śnić pod ziemią swe czyny. Niech trawa zazielenieje tam, gdzie pole krwią się zaczerwieni.
Przeszło już wszystko. Zniszczone wszystko. Zapomniane wszystko.
Niema twego dziecięcia, niema twej występnej żony, niema zabójcy twej córki.
Niech jaskółka gniazdo zbuduje tam, gdzie były zgliszcza i ruiny.
Niech palma zakwitnie tam, gdzie leżały szeregi trupów.
Wszystko minęło…
Znów zbójcą i prześladowanym jest bohater bitew; żelazna ręka prawa pędzi go z lasu do lasu.
W samotnym domu siedzi smutna kobieta i wspomina boleśnie ostatnie słowa kapitana kirasjerów: — „Na chwilę tylko!” Nikt nie wie, co się z nim stało.
Jedynie Leon z Acapulco, szczęśliwy, leży w upragnionej mogile i marzy o słodkiej sławie i o gorzkiej zemście.