Strona:Matka cyranka.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nej chwili przysiadły w piasku, tak że przestały być widoczne.
Najmłodsze kaczątko zadaleko jednak było i nie usłyszało głosu matki, to też w okamgnieniu porwał je jastrząb i uniósł w krzaki. Co biedna matka mogła zrobić? Popatrzyła z rozpaczą na rabusia, unoszącego bezkarnie jej dziecko i pomyślała zapewne, jakim prawem śmiał on porywać jej drobne, bezbronne pisklę?

Tymczasem jastrząb leciał ze swą zdobyczą w kierunku stawu, gdzie na jednym z wysokich drzew znajdowało się gniazdo jego z młodemi jastrzębiami.

Wtym wyleciała z zarośli gromada wron, które rzuciły się na jastrzębia, krzycząc przeraźliwie; jastrząb przeląkł się i zaczęła się gonitwa. Gruby, ciężki jastrząb naprzód, a za nim czarne wrony — coraz dalej, dalej, aż wreszcie znikły z oczu cyranki.