Strona:Matka cyranka.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Małe bączki szły za nią dzielnie, opuszczając, to unosząc wysoko swe żółte ciałka, a pomagały sobie skrzydełkami, wyciągając je jak ramiona ku matce.
Cyranka chciała przejść całą tę niebezpieczną przestrzeń za jednym zamachem, to też pośpieszała bardzo. Wkrótce jednak przekonała się, że jestto niemożliwe. Najsilniejsze z kacząt ledwie dotrzymywało jej kroku, inne maszerowały według sił — tak, że z całej rodziny kaczej wytworzył się szereg długi na jakie dwadzieścia stóp, a najsłabsze kaczątko oddalone było od wszystkich przynajmniej na 10 stóp i piszczało przeraźliwie.
Niepodobieństwem było posuwać się dalej takim krokiem i choć z wielkim strachem, musiała się cyranka zatrzymać. Pisklęta, widząc to, wsunęły się pod jej skrzydła, piszcząc radośnie. Wkrótce matka dała znak do wyruszenia i wszystkie jej dzieci wypoczęte, z nowemi siłami podążyły za nią i za miłym jej głosem, który brzmiał:
„Kwa, kwa! odwagi, śmiałości, moje drogie”!
Nie uszły jeszcze pół drogi i znowu widać było na nich straszne znużenie — i znowu niektóre pozostawały w tyle.
Wtym zjawił się w górze wielki jastrząb błotny. Widziała go matka dobrze i zawołała na dzieci „skwat”. — Te w jed-