Strona:Matka cyranka.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrze, że nie zauważyły drobnych kacząt na ziemi — pomyślała biedna matka, która patrzyła na tę gonitwę przerażona, a zarazem rada, że jeden rabuś goni drugiego, pozostawiwszy resztę jej rodziny w spokoju.
Choć ból matki-kaczki nie był tak głęboki, jak matki człowieczej, jednakże był on szczery — ale, że miała ona pod sobą jeszcze dziewięcioro drobnych istotek, zwróciła swą miłość ku nim. Przedewszystkim zaprowadziła małe do zarośli, gdzie spokojnie i w chłodzie wypocząć mogły.
Potym wyszły znowu na polanę, ale teraz nie wypuszczała ich matka z pod skrzydeł. Całą godzinę trwała ta podróż, pełna strachu i niebezpieczeństw.
Staw był już bliziutko — co było bardzo pożądane, gdyż kaczuszki szły ledwie żywe ze znużenia i pragnienia, a nóżki ich, podrapane, wyginały się pod niemi. Ostatni odpoczynek urządziła matka w cieniu rozłożystego buku.
I tu zdarzył się wypadek, o którym rodzina kacza nigdy się nie dowiedziała.
Oto w tym ukryciu czyhała na małe śmierć zupełnie w innej formie, niż ją dotychczas znały.
Chytry lis natrafił na ślady kacząt; jego ostry węch zawiadomił go odrazu, że niedaleko znajduje się smaczna zdo-