Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/75

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    Z pomiętych kart.

    P

    Pod osłoną chmur czarnych złote słońce zgasło,
    W dali grom huczał głuchy, niby walki hasło,
    Smutne brzozy, jak płaczki rozpaczą targane.
    Zawodząc szum żałosny, chwiały się rozwiane,
    A wiatr szarpał im liście i unosił w górę,
    Jakby draźnić chciał niémi nasrożoną chmurę....


    ∗                ∗

    Za brzozową aleją, zdala — w głębi sadu
    Stała altana, liściem skryta winogradu, —
    Przez okienka jéj barwne, jak złamane strzały,
    Błyskawice się cicho do nóg nam rzucały.
    Było nas tylko dwoje i — burza nad nami....
    Ty strwożona i drżąca, jak powój u ściany