Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszyscy obrócili się w stronę rzeki.
Po lodzie ostrożnie stąpała mała dziewczynka. Poznali ją wszyscy — to Jagusia, córka wyrobnicy.
— O la boga, la boga, zginie teraz dziewucha! Jagusiu, wracaj!... — krzyczą — wracaj!... utoniesz!...
Ale dziewczynka ani myśli wracać. Słyszała ona krzyk matki Janka, spłakała się z nią razem, a widząc, że jej nie puszczają, że dwóch silnych mężczyzn ją trzyma — sama pośpieszyła na ratunek dziecku.
— Matko Przenajświętsza — wołają — ulituj się nad niemi, nie daj zginąć tak marnie!
Jagusia lekko stąpała po lodzie, czasem lód się pod nią załamywał, noga do wody wpadała, ale wtedy dziewczynka zręcznie ją wyciągała i znowu szła dalej. Za chwilę już będzie przy dziecku.
Chłopiec mały siedział i nie rozumiał, co się z nim dzieje. Ze strachu nawet płakać zapomniał.
Jagusia wzięła go za rękę i jeszcze ostrożniej stąpa...