Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

urządziłyśmy bal lalek. Każda z nas musiała przynieść do klasy lalkę, pod wielkim sekretem przed nauczycielkami, i ubrać ją jak najładniej. I tak się też stało; we czwartek zebrałyśmy się w klasie trochę wcześniej i oglądałyśmy wszystkie lalki. Mnóstwo było pięknych z czarnymi, z jasnymi włoskami. Były małe, duże, wreszcie rozmaite. Najładniejsza została panną młodą, inne druchnami, jeszcze inne, małe, siostrami panny młodej, a inne gośćmi. Wtem spostrzegamy, że na balu nie mamy ani jednego pana. Zaczęłyśmy się więc naradzać. Stefcia Nimeńska przypomniała sobie, że jej siostra ma lalkę, wyobrażającą górala, więc chętnie jej pożyczy i na wielką pauzę przyniesie.
Tymczasem w szufladce Natalci miała być uczta. Z piórników ustawiłyśmy stoły, a na nich poukładałyśmy poczęstunki z bibuły, pieczątek i t. p.; tam też siedziała kulawa lalka z dwojgiem dzieci, niby to gość — kaleka, która chciała się koniecznie przyjrzeć zabawie.