Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Marzec.

Nadszedł wreszcie upragniony dzień, najweselszy z dni.
O, muszę go cały opisać, niech się Maciej dowie, jak mi na pensyi dobrze.
Wchodzimy z paniusią do domu, w którym mieszka Natalcia z mamą, i szukamy mieszkania.
Stróż wskazał schody kamienne.
Najpierw zdawało mi się, że wchodzimy do piwnicy, tak tu było nizko i wilgotnie. Zapukałyśmy do drzwi. W tej chwili otworzyła nam kobieta bardzo czysto ubrana, w białym czepku na głowie.
Poznała natychmiast pannę Wandę i zaprosiła nas do pokoju.
Paniusia trochę porozmawiała, potem wytłomaczyła się, że musi iść z wizytą do krewnych, w końcu oświadczyła, że mnie zostawi, a po paru godzinach wstąpi, aby mnie zabrać.
Z Natalcią uściskałyśmy się bardzo serdecznie, ucałowałam jej braciszka Wojtusia,