Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

; muszę więc dobrze się przygotować. Braciszkowi Natalki przyszykuję prezent: on się pewno nie obrazi.
Powydzierałam tedy ze starych kajetów ostatnie czyste kartki, przegięłam na pół i zeszyłam. Potem zaczęłam rysować, ale nie udawało mi się, narysowałam jakieś straszydła. Więc przekalkowałam z książek rozmaite obrazki i zamalowałam kolorowymi ołówkami.
Na każdej stronie był jeden obrazek namalowany.
Na pierwszej chłopczyk z torebką szedł do szkoły; na drugiej — staw, a na nim pływały gęsi i kilka z nich biegło do wody. Najlepiej udały mi się żółte dzioby i łapy ptaków. Były dalej kwiaty, zwierzęta i wiele innych obrazków, a pod każdym podpis, co przedstawia.
Na okładce przerysowałam kanarka i podpisałam: „Maciuś.“
Zostało mi jeszcze dużo czasu, zdążyłam więc napisać list do dziadków. Maciejowi posłałam ukłony i doniosłam, że zamiast listów piszę dla niego dzienniczek, z którego się dowie o mnie wiele dobrych i złych rzeczy.