Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pensyi, wśród obcych. Mnie tutaj zawsze bardzo smutno. Tylko w dzień nie płaczę, bo się wstydzę, ale zato, jak się położę do łóżka, wieczorem, jak sobie wszystko przypomnę, to tak szlocham, aż usta muszę poduszką zatykać. Tu i na spacer nas prowadzą, lecz wtedy musimy się ustawić w pary i iść jedna za drugą. Musimy też wszystkie iść razem, starając się, aby żadna nie szła ani prędzej ani wolniej.
Co mi to za spacer! To nie bieganie po naszym ogródku. Ach, mój ogródku kochany! Ach, Macieju, żebyś wiedział, jak mi jest smutno! Nie piszę o tem do babci, nie chcąc jej martwić!... ale tobie mówię, jak jest, że mi okrutnie, strasznie, przeraźliwie tęskno do domu. Żeby tak uciec stąd! Boże, mój Boże, jaka jestem nieszczęśliwa! Już więcej pisać nie mogę. Popłaczę sobie trochę... nauczycielka jest zajęta, nie spostrzeże.
Mój Macieju, gdy będziesz czytał mój dzienniczek, pewno pomyślisz, że sobie nieraz tylko żartuję. A ja tymczasem mówię zupełną prawdę, tak jak jest, nic nie zmieniam, nie przekręcam.