Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak tu jest dziwnie na tej pensyi, jak wszystko inaczej, niż w domu... Rzadko mnie tutaj nazywają Nacią: na każdą z nas prawie wołają po nazwisku, tak, jakbyśmy imion nie miały. Z początku aż mi przykro było słuchać, ale później domyśliłam się dlaczego. Oto dużo dziewczynek ma jednakowe imiona, więc wszystkieby naraz odpowiadały.
A jakie tu mnóstwo dziewczynek! Jeszcze się żadnej dobrze nie przyjrzałam; zdaje mi się, że one wszystkie do siebie podobne: wzrostu prawie jednakowego i wszystkie mają jednakowe bronzowe sukienki.
Co godzina przychodzi do nas inny nauczyciel, albo nauczycielka i co innego wykładają. Owszem, lubię ich słuchać, tylko mi się czasem nudzi, gdy która dziewczynka bardzo wolno czyta lub rachuje, a tu tymczasem o czem innem myśleć nie można, bo zaraz nauczyciel pyta się lekcyi, a gdy się nie umie, to przykro bardzo. Wolę lekcye, o, stokroć wolę, niż pauzy! Bo wtedy zaczyna się taki hałas, krzyk, śmiechy, zabawy... Nie rozumiem doprawdy, jak można się bawić lub śmiać, gdy się jest tak daleko od swoich, na