Strona:Marya Weryho-Las.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja, garbus — myśli sobie Adaś — z którego wszyscy się śmieją, i ja otrzymałem nagrodę?...
Ścisnął książkę mocno w ręku i byłby ją wycałował całą, gdyby się nie wstydził kolegów. A była to duża i ładnie oprawna książka; na okładce złotemi literami wypisany błyszczał tytuł: „Zwyczaje i obyczaje zwierząt“ Brehma.
Wkrótce koledzy się pożegnali i porozchodzili do domów.
— Stefanku — powiada Adaś — niech ta książka będzie i twoją zarazem, będziemy ją wspólnie czytywali, niech w twojej szufladzie leży. Patrz, jaka ona śliczna! I po raz dziesiąty może rozwijał Adaś książkę i oglądał ją na wszystkie strony.
W domu chłopcy znaleźli już rzeczy spakowane do wyjazdu na letnie mieszkanie. Rodzice czekali tylko z obiadem na dzieci i bardzo byli radzi, że się im tak dobrze powiodło w szkole. Pakowanie rzeczy, podróż koleją, wszystko to bardzo bawiło dzieci, a jeszcze bardziej się ucieszyły, gdy dojechali do ślicznej willi, w której mieli spędzić lato.
W kilka godzin po przyjeździe, Adaś i Stefanek już poznali całą okolicę swego domu i dowiedzieli się, że w parku jest duży plac, przeznaczony do zabawy, gdzie można swobodnie biegać i gimnastykować się. Nie namyślając się długo, podążyli chłopcy w stronę, z której dolatywały ich uszu śmiech i krzyki dzieci.