Strona:Marya Dynowska - Hieronim Morsztyn i jego rękopiśmienna spuścizna cz.1.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
426
Marya Dynowska,

Wdzięcznaśli tego, Bóg ci zapłać, ale
Jeśliś niewdzięczna, szczęścia mego wcale
Nie będziesz w długu miała;
Czyń z tem, co będziesz chciała.

Ale ja ufam twej stateczności,
Że nie wyrzucisz za płot mej miłości:
Pociesz me ranne wstanie,
Czyń co chcesz, me kochanie!


Dobra noc[1].

Gwiazdy się kryją, czarne mgły nadchodzą,
Które za sobą rumiany świt wodzą.
Księżyc skrył światłość swoję:
Dobranoc, serce moje!

Odpuść mi, że twe spokojne wyspanie
Przebudza moje płaczliwe wzdychanie,
Bo miłość serce rani:
Dobra noc, moja pani!

Jeśli też kiedy nietęskliwe łoże
Strapionym oczom moim sen dać może,
Niechaj mi się śni o tobie,
Że z tobą igram sobie.

W bardzo ozdobną, humanistyczną szatę ustroił poeta drugą i ósmą, z tychże „Pieśni rozmaitych“. W drugiej wzywa pomocy Neptuna w miłości, w ósmej cieszy się nadzieją blizkiego i upragnionego szczęścia. Obie przypominają we wstępnych strofach znany liryk Sępa Szarzyńskiego: „Zaprząż nie tygry, nie lwice, Cyprydo“[2]. Przytaczam tylko pierwszą, gdyż drugą odnajdzie czytelnik w Wirydarzu I 177. i nn., którego tekst pełniejszy (w Sumaryuszu brak wierszów 15—18).

Pieśń wtóra.

Zaprząż, Neptunie, ciemnowodne konie
W żaglowy pojazd, obtocz gładkie skronie
Swe rozmarynem, a na bujną kosę
Lej wonną rosę.

Weź sceptr potrzebny i wiosło sieciste,
Niech z tobą wsiada dziecko osidliste:
Ta, którą morska piana porodziła,
Ta mnie wprawiła


  1. S nr. 300.
  2. Pieśń LIII. (Wydanie I. Chrzanowskiego). Według dra Jaworskiego pieśń ta jest utworem Smolika (por. przyp. na str. 422.