Strona:Martwe dusze.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie zawadzi zwrócić uwagę, że rozmowa obu dam przeplataną była często słowami francuskiemi, a nawet całemi okresami.
Ale chociaż autor przepełniony jest wdzięcznością dla tych zbawiennych korzyści, które język francuski przynosi Rosyi, — chociaż przepełniony jest wdzięcznością dla tego zbawiennego zwyczaju naszego wyższego towarzystwa, żeby o każdéj godzinie dnia i nocy objaśniać się po francusku, naturalnie tylko z powodu wielkiego przywiązania do mowy ojczystéj; — jednak mimo to wszystko, nie może się zdecydować wmięszać mowy innego narodu do tego swego rosyjskiego poematu. Będziemy zatém daléj mówili po rosyjsku.
— Jakaż to historya?
— Ah życie moje, Anno Grigoriewno, żebyście wy mogli przedstawić sobie tylko to położenie, w którém się znajdowałam! Wystawcie sobie, przychodzi do mnie dziś protopopica, protopopica żona ojca Kiryły, i co wy sobie pomyślicie, nasz to przyjezdny, ten spokojniutki.... co?
— Jakto? Czy on i do protopopicy się umizgał?
— Ah, Anno Grigoriewno, żeby to tylko to, toby jeszcze nic; słuchajcie tylko, co opowiadała protopopica. Przyjechała, powiada, do niéj obywatelka Koroboczka, wystraszona i blada jak