Strona:Martwe dusze.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podobne przedsięwzięcie albo negocyacya wcale nie są przeciwne prawom cywilnym i w niczém nie zagrażają przyszłości Rosyi, a po chwili dodał, że skarb skorzysta nawet na tém, bo trzeba będzie taksę zapłacić.
— Więc wy sądzicie?...
— Ja sądzę, że to będzie dobrze.
— Jeżeli dobrze, to rzecz inna; to ja nie mam nic przeciwko temu, rzekł Maniłow i zupełnie się uspokoił.
— Pozostaje nam teraz ugodzić się co do ceny...
— Jakto ugodzić się? rzekł znowu Maniłow i zatrzymał się. Jakże możecie myśleć, że ja wezmę pieniądze za dusze, które, że tak powiem, w pewnym rodzaju skończyły swoje istnienie? Jeżeli już wam przyszła, że się tak wyrażę, podobna myśl fantastyczna, to ja z mojéj strony odstępuje je panu całkiém darmo, nawet taksę biorę na siebie.
Słuszny zarzut możnaby zrobić historykowi w razie, gdyby nie powiedział, że takie rozwiązanie nadzwyczaj ucieszyło Cziczikowa. Chociaż był ostrożny i rozważny, jednakowoż po ostatnich słowach Maniłowa ledwie że nie zaczął skakać jak kozieł, co zwykle następuje tylko w chwilach niezwykłéj radości. Tak się gwałtownie poruszył na