Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miał sześć czy siedem tysięcy dni — po naszemu około dwóch miljonów lat; wyglądał bardzo głupio, charakterystycznie dla tego wieku, w którym człowiek przestaje już być dzieckiem, ale nie stał się jeszcze mężczyzną. Gdyby to miało miejsce gdziekolwiek poza niebem, pokazałbym mu, gdzie raki zimują. Tak, a więc temu Billingsowi urządzono uroczyste przyjęcie, jakiego niebo nie oglądało dobrych sto tysiącleci, i sądzę, że będzie ono miało olbrzymią doniosłość. Nazwisko Billingsa zdobędzie szeroki rozgłos, wszyscy zaczną mówić o naszym systemie, a kto wie, może i o naszym świecie, co naturalnie podniesie naszą reputację pośród szerokiej publiczności niebiańskiej. Osądźcie sami. Szekspir szedł tyłem przed tym krawcem z Tenessey i usypywał mu drogę kwiatami, a Homer podczas bankietu stał za jego fotelem i służył mu za lokaja. Naturalnie, że tutaj nie miało to znaczenia, bo nikt tu nigdy nie słyszał ani o Szekspirze, ani o Homerze; inaczej byłoby na ziemi, gdyby to się stało tam wiadome. Cieszyłbym się, gdyby w tym żałosnym spirytyzmie było choć za grosz sensu; w takim razie moglibyśmy posłać tam wiadomość o tem. Ta wioska w Tenessey natychmiast postawiłaby Billingsowi pomnik, a jego autograf zdystansowałby autograf samego szatana. Tak, było to uroczyste przyjęcie; wiele mi o niem opowiadał pewien chudy arystokrata z Hobocken, baronet sir Ryszard Deffer.
— Jakto, Sandy, baronet z Hobocken? W jaki sposób?...
— Bardzo prosty. Deffer miał małą wędliniarnię i przez całe swoje życie nie odłożył ani gro-